Żadna służba specjalna działająca na terenie własnego kraju nie miała wcześniej tak szerokich pełnomocnictw i nie stosowała tak okrutnych metod. Poniższy tekst jest fragmentem książki Marka Świerczka pt. „Jak Sowieci przetrwali dzięki oszustwu. Sowiecka decepcja strategiczna" (Wyd. Fronda) 20 grudnia 1917 r. na posiedzeniu Sownarkomu Feliks Dzierżyński zażądał „utworzenia organów dla rewolucyjnego rozliczenia się z kontrrewolucją”, powołując do życia WCzK. Pomimo początkowego braku w niej wyodrębnionych struktur odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad, od samego początku istnienia prowadziła działalność w tych kierunkach. W maju 1918 r. została formalnie wyodrębniona sekcja kontrwywiadowcza Czeka, którą w latach 1921–1922 powiększono do rangi wydziału (Контрраведывательный отдел – KRO).WCzK (przemianowana wkrótce na GPU i OGPU4) – choć traktowana jest jako jedna z wielu europejskich służb specjalnych – w istocie była zjawiskiem bez analogii historycznych. Wszystkie istniejące ówcześnie służby specjalne, nawet tak bezwzględne jak carska ochrana, były bowiem instytucjami państwowymi działającymi w mniejszym lub większym stopniu w ramach obowiązującego porządku prawno-moralnego. Ani ich funkcja represyjna, ani przypadki pozaprawnych działań nie miały charakteru systemowego i masowego. Natomiast WCzK nie respektowała ani dawnych carskich praw, ani uznanej moralności, traktując ją jako „przeżytek burżuazyjny”. Żadna służba specjalna działająca na terenie własnego kraju nie miała wcześniej tak szerokich pełnomocnictw i nie stosowała tak okrutnych metod. Ponadto w WCzK doszło do rzadkiego w historii zjawiska polegającego na fuzji byłych struktur ochrony prawa z przedstawicielami przestępczego podziemia. W WCzK pracowali bowiem byli urzędnicy carskiego MSW, zawodowi rewolucjoniści oraz kryminaliści, z którymi odbywający kary więzienia i zsyłki bolszewicy wchodzili w naturalny kontakt. W początkowym okresie funkcjonowania przyciągała także wielu osobników z silnymi odchyleniami psychicznymi – psycho- i socjopatów, którzy dzięki czerwonemu terrorowi odreagowywali lata frustracji. Dzięki współpracy tych do tej pory zwalczających się grup możliwe stały się praktyczna weryfikacja stosowanych dotąd metod i stworzenie nowych, całkowicie rewolucjonizujących dotychczasowy model działania służb specjalnych. Do skostniałej formy tajnej carskiej policji politycznej dodano doświadczenie rewolucyjnych spiskowców, bezwzględność elementu kryminalnego oraz rewolucyjny ferment myśli, który ogarnął wtedy elity Rosji Sowieckiej. Tego typu procesom często towarzyszą rewolucyjne zmiany w działalności służb specjalnych i tak też było w WCzK, która wypracowała narzędzia sprawiające, że skuteczność jej działania była nieprawdopodobnie duża. Pierwszym z nich był terror. Sowieckie służby specjalne sięgały do metod niestosowanych w nowożytnej Europie wobec ludności własnej: do masowych egzekucji całych rodzin i znajomych podejrzanego czy brania zakładników i tortur. W przeciwieństwie do terroru jakobińskiego większość egzekucji odbywała się w piwnicach, a nie na oczach tłumu, co wzmagało lęk społeczeństwa i generowało legendy na temat orgii okrucieństw mających miejsce w lochach tajnej policji. Co więcej, terror odbywał się według kryteriów klasowych i rodzinnych (w ramach odpowiedzialności zbiorowej), nie uderzając jedynie w osoby podejrzewane o wrogość. Powodowało to niezdolność przeciwników politycznych do stworzenia strategii przetrwania, np. udawania akceptacji czy wycofania się z życia publicznego. Można było przecież być aresztowanym bez powodu, na podstawie czyjegoś donosu lub po prostu wskutek bycia w przeszłości carskim żandarmem lub posiadaczem ziemskim lub choćby członkiem rodziny czy znajomym aresztowanego. W tej sytuacji jedyną rozsądną strategią nie mogła być pasywna próba przeczekania i mimikry, a jedynie aktywne współuczestnictwo, które w sytuacji irracjonalnych, względnie czysto klasowych kryteriów doboru ofiar mogło dawać nadzieję na przeżycie. W tej sytuacji nie mogło dziwić wykorzystywanie przez WCzK w swoich operacjach specjalnych byłych wrogów. Ludzie – złamani torturami, śmiertelnie przerażeni i świadomi tego, że ich rodziny padną ofiarą brutalnych represji w razie nielojalności – podejmowali współpracę, gdyż jedynie ona dawała nadzieję na uratowanie siebie i bliskich. Po czym włączały się psychologiczne mechanizmy redukcji dysonansu poznawczego, które mogły prowadzić nawet do pełnej identyfikacji z oprawcami. Czytaj też:Sowiecki kompleks Polski Jednakże sam terror nie mógł zapewnić sukcesu, gdyż łatwo jest przekroczyć granicę, gdy ludzie zaczynają wierzyć, że nie mają już nic do stracenia, i kierują się jedynie nienawiścią i żądzą zemsty. Dlatego warunkiem sine qua non terroru była propaganda i ideologia komunistyczna, która po I wojnie światowej nabrała rangi quasi-religijnej i była atrakcyjna nie tylko dla sporej części społeczeństwa sowieckiego, ale i dla szerokich kręgów w całej Europie.Kiedy Stalin zwrócił się do niej podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, duchowni odpowiedzieli na jego wezwanie, bo doskonale rozumieli, że w warunkach wojny totalnej marzenie o światowej komunistycznej przyszłości musiało ustąpić miejsca imperialnym tradycjom carskiej Rosji. Dla żołnierzy na froncie patriotyzm brzmiał bardziej
Strona główna Publikacje Carska tajna policja państwowa Ochrana wobec ruch rewolucyjnego i terrorystycznego w Rosji na przełomie XIX i XX w., [w:] Służby specjalne w systemie bezpieczeństwa państwa. Przeszłość – Teraźniejszość – Przyszłość. Materiały i Studia, pod red. Andrzeja Krzaka i Danuty Gibas-Krzak, T. 1, Szczecin-Warszawa 2012, s. 47–64.Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej ( MIA Rosji , rosyjskim : Министерство внутренних дел , МВД, MINISTERSTVO vnutrennikh del , MVD ) jest MSW z Rosji . Cesarz Aleksander I założył swojego poprzednika w 1802 roku w carskiej Rosji . Ministerstwo ma swoją siedzibę w Moskwie .
Instytucję policji tajnej stworzyła w Polsce i rozwinęła na szeroką skalę Rosja. Wprawdzie jeszcze w czasach naszej niepodległości, a mianowicie za panowania Stanisława Augusta były zaczątki pracy rosyjskiej w tym kierunku, bo wielkorządca rosyjski Igelstrom zorganizował policję tajną, jednak jej działalność była na razie dość skromna i oględna. To samo można powiedzieć o jej działalności za czasów Księstwa Warszawskiego a i do objęcia rządów przez Rosję. Założycielem i opiekunem najstaranniejszym policji tajnej stał się od tego czasu w Polsce i wszędzie, gdzie trzeba było tropić ideę narodową polską, senator Nowosilcow, pełnomocny komisarz cesarza Aleksandra. Stworzył on już w r. 1813, jeszcze przed utworzeniem Królestwa Kongresowego „wyższą sekretną policję”, jako „kontrpolicję” względem policji polskiej. Na agentów zalecał Nowosilcow brać „osoby zaufane, pochodzenia niemieckiego i żydowskiego; osoby te, zarówno jak ich czynność powinny zostać ukryte przed dotychczasową policją (t. zn. polską)”. Nie zapomniano zorganizować specjalnego biura na poczcie do otwierania listów, a nawet urządzono nadzór tajny nad służbą celną i leśną. Po ustanowieniu Królestwa Kongresowego w r. 1815, występuje na pierwszy plan w sprawach policji tajnej gen. Rożnicki, jeden z największych łotrów, jakich wydały gorące czasy Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego. Nie wiedząc jeszcze o kontrpolicji tajnej, organizuje on korpus żandarmów Królestwa Polskiego, a to w celu „utrzymania spokoju, porządku i bezpieczeństwa w całym kraju”. Żandarmerja ta przeznaczona pierwotnie „dla chwytania zbrodniarzów, ich strzeżenia, przeprowadzania ich i więźniów w miejsca wskazane, oraz śledzenia zbiegów” – stopniowo zaczęła tropić w charakterze policji tajnej ślady działalności antyrządowej (przeciwrosyjskiej). Działalność wyższej sekretnej policji i żandarmerji wciąż się krzyżowała, rzucano się na jedne i tesame sprawy, tropiono jednych i tych samych ludzi i stale wzajemnie się szpiegowano. Poza temi dwoma organizacjami istniały jeszcze liczne biura, które zajmowały się tajną działalnością wywiadowczą. Należy tu zaliczyć policję municypalną m. Warszawy, którą splamił jej kierownik Mateusz Lubomirski. Żąda zbytku, pogoń za złotem przy wrodzonych złych instynktach, pchnęły tego człowieka do oddania siebie i podwładnych mu organów na usługi policji tajnej, by wespół z Nowosilcowem i Rożnickim śledzić i prowokować, działaczów ruchu narodowego. Oprócz tych trzech instytucyj pracowały w zakresie policji tajnej także biura, jak dla służby wywiadowczej zagranicznej, dla spraw ruchu narodowego na Litwie, kancelarja dyplomatyczna W. Ks. Konstantego, utrzymująca stosunki z władzami zagranicznemi w sprawie tajnych zarządzeń policyjnych w związku ze śledztwami prowadzonemi w Król. Polskiem, biuro policji przybocznej W. Księcia dla śledzenia oficerów wojsk rosyjskich, biuro perlustracyjne korespondencji wybitniejszych osób, Nowosilcow miał oddzielne swoje biuro wywiadowcze, wreszcie istniało jeszcze jedno biuro -najtajniejsza kontrpolicja osobista W. Księcia, opłacana przez niego z prywatnej szkatuły. Do zadań tej kontrpolicji należało badanie spraw najpoufniejszych, których wyniki Książę pragnął utrzymać w sekrecie i stały nadzór nad Nowosilcowem i Rożnieckim. Specjalny rodzaj policji stanowili kozacy, powołani do utrzymywania kordonu na granicy Królestwa Polskiego; używani oni byli przedewszystkiem do dokonywania aresztów i eskortowania aresztowanych w szczególnie ważnych i tajnych wypadkach; pozatem utrzymywali na swoją rękę policję tajną. Wreszcie niezmiernie czynną akcję w kierunku tajnej policji prowadzili posłowie rosyjscy przy rządach zagranicznych. Utrzymywali oni dla tropienia ruchu narodowego polskiego własnych agentów, oraz korzystali z usług policji miejscowej, której rządy zagraniczne hojnie dostarczały do rozporządzenia posłów rosyjskich. Tak wielki aparat tajnej policji stworzyli dla pilnowania Polski doradcy cesarza Aleksandra, za jego wiedzą i aprobatą, tego cesarza, którego wielu u nas czciło jako dobroczyńcę, twórcę Polski i noszącego w swem sercu wiele pięknych zamiarów i dobrodziejstw względem Polski, które zresztą nigdy nie mogły być zrealizowane. Powiedziałby ktoś, że jest rzeczą niepodobną do wiary aby istniało naraz tyle rozmaitych organizacyj i biur szpiegowskich, jednak był to czas, kiedy w całej Europie panował system prowokacji i powszechnego szpiegowania. Epoka ta wydała największych może policjantów, najsłynniejszych szpiegów. W Wiedniu działał wówczas pod wielkim Metternichem słynny inkwizytor hr. Sedlnitzky, w Paryżu Franchet-Desperey, we Włoszech Torresani i Salvatti, w Berlinie Kamptz, węszący wszędzie intrygę i spisek polski. Poza tem zapanowała w Europie reakcja, rządy policji tajnej, które usiłowały wyplenić, wyprzeć wszelkie ślady wielkiej rewolucji francuskiej i zgnębić ruchy wolnościowe, podnoszące się w większych państwach. W Polsce, w okresie 1815-1830 r. żyło pokolenie, które na własne oczy widziało, jak kraj poćwiartowano. Świeże te wspomnienia zmuszały ludzi lepszych, a przedewszystkiem młodzież i wojsko, budzić do czynu, a przynajmniej do prób akcji czynnej i w tem tkwiła przyczyna spisków, licznych tajnych stowarzyszeń. W odpowiedzi na to organizuje Rosja w Królestwie tajną policję i wprowadza system powszechnego szpiegowania. Zresztą w Warszawie były inne jeszcze pobudki i cele tajnej policji. Dla Nowosilcowa i stojącej za nim w Petersburgu reakcji bardzo ważną było wyleczyć z liberalizmu Aleksandra I, który w pierwszych latach swego panowania nosił się z zamiarm nadania Rosji konstytucji, rozmyślał o powszechnej sprawiedliwosci, wolności itp. Uzdrowić go postanowiono drogą ujawniania spisków i tajnych związków. Zadanie to po mistrzowsku spełniał Nowosilcow przy pomocy Rożnickiego, Lubomirskiego, Hankiewicza i innych, znajdując czynne poparcie u ks. Konstantego. Lecz dlaczego było aż tyle oddzielnych biur szpiegowskich? Wynika to z głównej zasady, że w policji tajnej naprawdę nikomu wierzyć nie można. Ten brak zaufania o tyle był usprawiedliwiony, że wszyscy agenci policji tajnej – łotry ostatniego gatunku – istotnie wiary budzić nie mogli. Świadome fałsze przesada i powiększanie faktów, wysnuwanie najfałszywszych wniosków i dostrzeżonych zjawisk dążenie do odznaczenia się drogą wykrywania wszelkich spisków i zbrodni politycznych, wreszcie stałe i powszechne usiłowanie wszystkich od najwyższych do najniższych agentów wzajemnego podkopywania się, wzajemnego włażenia sobie w drogę – wszystko to prowadziło do tego, że i denuncjacjom i denuncjantom nie można było wierzyć. Świadom tego był ks. Konstanty i w rzeczywistości dla wielu ober-szpiegów miał wcale nietajoną pogardę. Stąd wynikała u niego konieczność sprawdzania denuncjacyj, a temsamem ustanawiania nowych biur celem stwierdzania prawdziwości donosów. Zresztą systemu tego trzymali się wszyscy główni działacze, szpiegują oni i są nawzajem szpiegowani. Wspomnieliśmy wyżej, że nad takimi dygnitarzami, jak Nowosilcow i Rożnicki, ustanowiono specjalny nadzór. Lecz więcej – co już wkracza w dziedzinę humorystyki – nadzór taki zarządził ks. Konstanty nad bratem swoim ks. Mikołajem, późniejszym cesarzem. Pisze on 3 września 1824 do pułk. Sassa, szefa biura wywiadowczego zagranicznego: „…ponieważ wszelkie jest prawdopodobieństwo, iż W. Ks. Mikołaj zabawi czas niejaki w Berlinie, życzyłbym sobie, abyś nas WPan zawiadomił o zabawach, dzień po dniu, jako i zatrudnieniach wojskowych – …słowem donosić WPan będzie o wszystkiem tem, co rozumiesz, iż mnie interesować będzie. Proszę WPana także, abyś mi regularnie donosił o wszystkiem, czego się będziesz mógł dowiedzieć o dworze pruskim”. Lecz nie dość na tem. W parę lat później tenże Sass otrzymuje polecenie od cesarza Mikołaja, aby mu dostarczał tajnych wiadomości o ks. Konstantym. Szpiegom zaprzysiężonym i przybranym w pewne formy służby państwowej, dawano nad obywatelami daleko idącą władzę tajną, pozwolono aresztować, wnikać w życie prywatne , wciągać do więzień. „Pełne są – głosi raport – księgi szpiegowskie doniesień, miotających obelgi na urzędnika, na zacne damy; pełne wiadomości gorszących, których uczciwy człowiek wstydziłby się pisać, których by wzdrygał się słuchać”. A co najważniejsze, ci denuncjanci mieli ustawowo zapewnioną zupełną bezkarność, zwolnieni byli od odpowiedzialności nawet w wypadkach najcięższych a fałszywych oskarżeń. Bezpieczni brakiem odpowiedzialności za doniesienia, denuncjowali z nienawiści, dla zemsty, podając wiadomości wprost fałszywe, pełne kłamstw. Znaleziono deklarację jednego ze szpiegów, w której oświadcza on pisemnie, że pomimo upomnień dopuścił się licznych kłamstw i fałszywych donosów, jednak sam skazuje się na 25 plag „batem kozackim na placu rossyjskim”, o ile jeszcze raz złoży kłamliwe doniesienie. Ta cała sfora szpiegów „operowała” szczególnie tam, gdzie można było przypuszczać istnienie zorganizowanej myśli polskiej. A więc przedewszystkiem wśród młodzieży szkół średnich i uniwersytetu. W sfery młodzieży wciskali się specjalni szpiegowie, przedstawiając się jako zapaleni rewolucjoniści i pozyskawszy zaufanie, donosili o wszelkich ruchach. Szczególną opieką otoczono sejm, senatorów i posłów; śledzono ich w domach, donoszono ich słowa lub urywki rozmów, gdzie posłowie bywali, z kim się widywali, jakie nowe wnioski będą postawione, jakie sprawy na sejmie poruszono itp. Na czas otwarcia i działania sejmu organizowano specjalne kadry policji tajnej, zwykle pod kierunkiem Henryka Mackrotta. Indywiduum to z pod ciemnej gwiazdy, którego obawiano się wszędzie, trudniło się również śledzeniem związku kosynierów, prowadziło wywiady w sprawie Łukasińskiego, szpiegowało studentów i wojskowych, spełniało zresztą najrozmaitsze polecenia i funkcje, między innemi szpiegowało Rożnickiego i Lubomirskiego. Zresztą szpiegowano wszędzie i wszystkich. Tajni agenci działali w teatrze, na jarmarkach (zwłaszcza jarmarki łowickie były pod stałą opieką), na cmentarzach, zwłaszcza na pogrzebach osób popularnych. Szpiegami napełniano miejsca zabaw publicznych, wprowadzono ich na zebrania prywatne towarzyskie, kazano im śledzić każdy krok ludzi znanych z przywiązania do ojczyzny. W ostatnich przed rewolucją czasach dodawano niektórym osobom po 4-5 szpiegów. – Dla uzyskania wiadomości nawiązywali często szpiegowie stosunki miłosne, stawali się narzeczonymi służących. Wynajmowali mieszkania tuż obok swych ofiar, by je mieć nieustannie na oczach; urządzali specjalne zebrania konspiracyjne w lokalach publicznych (restauracjach) i do sąsiednich ubikacyj wprowadzano swych szefów dla podsłuchiwania i t. p. Stale już była stosowana prowokacja, wprawdzie nie w takiej wyrafinowanej formie, jak za naszych czasów, bez bomb bez głośnych zamachów. Roznoszono odezwy patrjotyczne, wygłaszano mowy nawołujące do rewolucji aby wciągać ludzi w zasadzki. Śledzono zwykle nietylko osoby podejrzane, na które rzucono jakieś oskarżenie, ale i ich oskarżycieli – a to „celem pewniejszego dojścia do prawdy”, jak pisze Mackrott. Dość było denuncjacji pierwszego lepszego szpiega, by znaleźć się w więzieniu. Jak szpiegowie rozpanoszyli się, jak działali niemal pewnie i jaką protekcją byli otoczeni, świadczy następujący fakt: kilkunastu studentów uniwersytetu (1821 r.) zebrało się w gospodzie pod Saturnem. Nagle zauważyli szpiega podsłuchującego przez przymknięte drzwi. Z młodzieńczym temperamentem wyrzucili szpiega, nie żałując mu zapewne i razów. Działo się to o godz. 7 wieczorem, o godz. 8 zaś już kilkunastu studentów siedziało pod kluczem na rozkaz ks. Konstantego; koniec zaś całej afery był taki, że 4 studentów relegowano, a kilkunastu skazano na areszt. Te ciągłe aresztowania wywołały konieczność zakładania coraz to nowych więzień, Bastylli – jak mówiono. Więzienia te były również przedmiotem szczególnego nadzoru ze strony szpiegów; donosili o tych, którzy się zbliżali do więzień, kto wyrażał jakiś żal na widok więźniów lub usiłował się porozumieć z nimi itd. Współcześni mówili, że „gdyby tylko jedna plaga policji tajnej dotknęła była Polskę, to już rewolucja, chociażby najstraszniejsza, byłaby dostatecznie usprawiedliwiona przed sądem współczesnych i potomności”. Zdawałoby się tem, że lud w chwili wybuchu rewolucji rozszarpie znanych powszechnie szpiegów i że żaden „stróż prawa i porządku” nie obroni się przed wściekłością tłumu. Ruch rewolucyjny koniecznie takiej krwi potrzebuje. Lecz w czasie powstania 1830 r. główni bohaterowie policji tajnej pouciekali, innych aresztowano, lecz wkrótce zostali oni wypuszczeni na wolność. Juryści wynaleźli bowiem taką zasadę prawną: szpiegostwo może być karane wówczas, gdy w następstwie i wyniku swojem miało zbrodnię lub występek. J. W.
. 39 431 71 425 411 276 356 236